środa, 16 marca 2016

Ciemność/Światło – Two-shot Lawlu cz.2



               Znowu się obudził. Jak zawsze nie wziął swoich leków.

***

               – Cześć Law – powiedział z uśmiechem na ustach Rocinante, gdy pacjent przekroczył próg jego gabinetu
               – Cześć – rzucił oschle
               Nie pojmował, dlaczego tak się nim interesował. Bardzo go polubił. Naprawdę chciał mu pomóc… Tak, jasne, wiadomo, że to normalne, ale…
               – Mam dla ciebie małą niespodziankę – powiedział
               – Super… – Law nie sprawiał wrażenia zbytnio zainteresowanego
               – Chciałbym, żebyś kogoś poznał. Jutro odwiedzi cię pewien znajomy mojego brata.
               – Spośród wszystkich twoich złych pomysłów… Serio?

***

               To nie było takie złe… To było bardzo złe.
               Usłyszał pukanie do drzwi.
               To był on.
               – Cześć, jestem Monkey D. Luffy. Ty musisz być Law…
W głowie miał kłębowisko myśli – trochę inne od tego ,,zwyczajnego”.
Jak to się stało? Przecież tylko ja o nim wiedziałem… Czy się jakoś zmienił? Mam nadzieję, że Cora-san wie, w co się wpakował… Mam nadzieję, że ja wiem, w co się wpakowałem – myślał
Zachowuj się normalnie.
Zaśmiałby się, gdyby nie to, że już dawno zapomniał, jak to się robi.
– Hej, coś się stało?
Dużo, nawet za dużo…
Reszta spotkania minęła nawet miło, nie licząc dziwnego początku…

***

               Podszedł do niego od tyłu. Luffy poczuł na szyi chłodny oddech nieznajomego.
               – Pamiętasz mnie? – spytał Law
               Nie… Chyba nie... Po prostu mam wrażenie, że mnie znasz, albo coś…
               – Luffy… – zaraz… dlaczego…
               Nagle, kilka metrów od niego, pojawił się zdziwiony Ace.
               To niemożliwe…
               Starszy chłopak objął go ramionami i namiętnie pocałował.
               Od warg, coraz niżej… Ace zaczął go rozbierać. Zsunął mu spodnie, bieliznę… Czuł jego usta na szyi, klatce piersiowej…
               Poczuł, że dłużej już nie wytrzyma. Ace polizał czubek jego przyrodzenia.
               – Lu… Kto to jest? – to było ostatnie co powiedział przed włożeniem go sobie do ust
               Brunet jęknął, gdy jego kochanek zaczął poruszać głową. Nie za szybko, nie za wolno… Idealnie, przynajmniej jak na ten moment.
               – Luffy… Więc jednak… – usłyszał głos Lawa oraz dźwięk ubrań opadających na podłogę…
               Przyjemność zaczęła mieszać się z bólem, gdy poczuł w sobie palec. Potem drugi i trzeci…
               – Jesteś mój… Od dawna… – wszedł w niego. Poczuł rozdzierający ból. Chciał krzyknąć, jednak Trafalgar zatkał mu usta dłonią. Przestało go boleć. Teraz odczuwał tylko ogromną przyjemność.
               W powietrzu unosiła się kakofonia dziwnych dźwięków. Coraz szybciej… Był już blisko… Poczuł, jakby coś zalewało go od środka. Gdy Luffy doszedł, dwukrotnie usłyszał swoje imię… Ace połknął jego nasienie. Przysiągłby, że zobaczył ogień w jego oczach. Albo może…
Z palców jego kochanka wystrzeliły iskry.
– Lu… Odsuń się... – nie wiedział dlaczego, ale go posłuchał
W jego oczach malował się nie ogień, lecz śmierć.
Nieznajomy, Trafalgar Law, stanął w płomieniach.
– Już nigdy nie pozwolę mu cię skrzywdzić…

***

Luffy obudził się z krzykiem. Nie sądził, że po wczorajszym dniu będzie tak o nim myśleć… I że jeszcze kocha tego egoistę… Był w stanie uniknąć śmierci… Gdyby tylko… Gdyby tylko… Gdyby tylko nie zginął, prawdopodobnie zamiast Lawa odwiedzałby Ace’a…
I ten sen… To marzenie czy koszmar?

***

               Któregoś dnia Luffy postanowił coś zmienić.
               – Cześć Traffy… – przywitał go, a ten uśmiechnął się delikatnie. Zastanawiał się nad jego wyrazem twarzy dłuższą chwilę… Naprawdę powinien okazywać więcej emocji.
               Wiedział, że jeśli nie zrobi tego teraz, będzie się obwiniał, że w ogóle chciał to zrobić.
               – Więc robiliśmy to już wiele razy, tak? – spytał, a potem namiętnie go pocałował.

***

               – Dobre wieści Law. Nareszcie jest lepiej… I to dużo. Będę tęsknić – nie mógł uwierzyć własnym uszom. Po tych wszystkich beznadziejnych latach…
               – Cora-san… Czy ty płaczesz? – spytał
               Co poradzić, chciał dla tego chłopaka jak najlepiej…
               Law uśmiechnął się i powiedział:
               – Cora… Jesteś dobry człowiekiem, ale dziwną swatką.

#Nanimo 
Cojacoja ja się źle z tym czuję, pierwszy raz i od razu trójkąt...Nie umiem opisywać seksu, no Sapkowskim to ja nie jestem...

Jej :-). Wreszcie wybłagałam Nanimo o drugą cześć tego Two-Shota, wiecie jak bolała świadomość tego że to ma dwa party, a ja wiem co tam będzie i mam świadomość tego że to nie jest jeszcze napisane. Jeśli nie wiecie to powiem wam że bardzo. Choć Nanimo musiała być mocno zestresowana bo rozmowy z nią od ponad tygodnia wyglądają mniej więcej tak;

- Cześć Kio co tam? Widziałaś nowy ch. One Piece
- No spoko i jeszcze nie widziałam nowego ch, ale wiesz co?
-Co?
- CHCE NOWY ROZDZIAŁ TWOJEGO LAWLU O PSYCHITRYKU

No także wszyscy bijemy brawo Nanimo - Kio * w tle słychać brawa *