Modern AU, Luffy chce przedstawić bratu swojego chłopaka.
Tak w skrócie.
Ich
relacje od zawsze były dziwne. Przez długi czas nawet nie wiedzieli, czy w
końcu są razem, czy nie, wydawało się to być jakimś cholernym żartem losu… tak,
właśnie tak…
Ale gdy
Luffy wpadł na pomysł, że przedstawi bratu swojego chłopaka, stwierdził, że
w oczach tego lekkoducha to musi być coś
bardzo poważnego.
– No weeeeź Torao, nie bądź tak negatywnie nastawiony do
tego wszystkiego… – Luffy próbował jakoś przerwać tę grobową ciszę – jak
myślisz, co może pójść źle? – absolutnie wszystko, pomyślał
– No nie wiem, może to, że wyglądam podejrzanie, mam tatuaże
i jestem od ciebie kilka lat starszym facetem? – zaakcentował ostatnie słowo
– Czwarte możesz odhaczyć, Ace też nie jest tak do końca
hetero… poza tym, on też je ma… – dwa problem z głowy, jeszcze od cholery
– Popatrz na siebie. A teraz na mnie. Na miejscu… jakiegoś
człowieczka, którego z nas bardziej byś się przestraszył, gdybyś zobaczył go w
oknie sypialni w środku nocy? Albo w ciemnej uliczce?
Chłopak zaśmiał się cicho
– Myślę, że to nie ma nic do rzeczy, bo mój pokój jest na
piętrze… – to byłoby jeszcze straszniejsze – jak chcesz to umiesz być miły,
poza tym masz dobrze płatną pracę i co najważniejsze – przerwał na chwilę i
objął szyję Lawa ramionami – kochasz mnie… – on jest aż zbyt słodki, pomyślał
***
Mieszkanie nie wyglądało źle, co prawda nie był to
apartament w Los Angeles, ale mogło być gorzej. Takie, jak to się mówi, dwa na
dziesięć.
– Cześć… chciałbym ci kogoś przedstawić… to jest mój
chłopak, Traffy. Traffy, poznaj mojego brata, Ace’a – mimo wszystko w oczach
Luffy’ego można było zauważyć skrajną niepewność. Cóż, już raczej tego nie
odkręcą…
– Po moim trupie – wycedził przez zęby Ace, jednak pozostali
go nie usłyszeli
– Coś
mówiłeś? – Zapytał Luffy
– Nic… – odpowiedział – miło mi cię poznać – podszedł do
Lawa i zaczął pojedynek spojrzeń – praca, zamiary i wymarzony sposób śmierci
– Co? – uśmiechnął się
– kardiochirurg, zamierzam… zależy, czy chcesz usłyszeć patetyczną
odpowiedź, czy nie. Jeśli tak, to zamierzam żyć z nim długo i szczęśliwie. A
jeśli to nie miał być aż tak długotrwały test, to nie martw się, twój braciszek
jest czysty i niewinny jak aniołek… – niewinny, tylko tak, jak obesrana łąka,
ale nie warto czepiać się szczegółów – a wymarzony sposób śmierci? Mówiąc
szczerze, to nie zastanawiałem się nad tym… – starał się zachować powagę i
udawać, że wie co mówi, ale nie do końca mu to wychodziło – spalisz mnie
żywcem, jeśli źle odpowiem, prawda?
– Nie
spalę… – wykrztusił to z siebie z trudem i nagle osunął się na podłogę
–
Narkolepsja jest u was rodzinna, prawda? – spytał Trafalgar
– Tak, ale on ma znacznie gorzej niż ja…
– Chyba powinniśmy go gdzieś przenieść czy coś… – jednak,
gdy tylko się schylił by to zrobić, Ace się obudził i obydwoje, zirytowani,
wstali
– Taa… przepraszam za to – powiedział – jesteście może
głodni? Tylko obudzę Sabo – podbiegł do drzwi
Law stanął jak wryty.
Co to Sabo, ostateczna broń masowej zagłady? – pomyślał
– Więcej was matka nie miała? – spytał cicho Luffy’ego
– To długa historia… kilka lat temu uciekł z domu i od tego
czasu mieszka u nas.
Ace z impetem otworzył drzwi i wrzasnął:
– WSTAWAJ PIEPRZONY ANARCHISTO, LUFFY PRZYPROWADZIŁ OFIARĘ!
A PRZEPRASZAM – CHŁOPAKA – chirurg wolał myśleć, że ten anarchista to z powodu
tylko i wyłącznie poglądów, a nie poglądów oraz morderczych skłonności… tylko
prawdopodobnie się, cholera, mylił…
Na łóżku leżał dość wysoki blondwłosy chłopak. A więc jednak
Sabo to człowiek a nie Godzilla, pomyślał. Nie wiedział tylko, czy to dobrze
czy źle…
Natychmiast podniósł się, a Law miał wrażenie, że unosi się
nad nim bezdenny czarny mrok…
– CO? Po twoim trupie* – oznajmił bardzo zdecydowanym głosem
jak na kogoś, kto właśnie został obudzony w brutalny sposób…
Okazało się, że Sabo spał w ubraniu – niebieskiej koszuli i
szarych spodniach. Wstał i podszedł do Luffy’ego. Gdy się kładł, musiał być
bardzo zirytowany, a po takiej pobudce… może jednak nie mylił się z tą
ostateczną bronią masowej zagłady…
– Niezły żart – powiedział
Zrobiło się bardzo niezręcznie. Nagle odwrócił się w stronę
Lawa
– Nigdy się na to nie zgodzę – swoją śmiertelną powagą dał
im do zrozumienia, że Luffy musi sięgnąć po ostateczny środek. Kompleks
Braciszka…
– Jeśli tak, już nie będę twoim bratem! – to był jeden z
niewielu momentów, kiedy widział go poważnego…
– No dobra… – w końcu trochę odpuścił – przeszedłeś wstępne
przesłuchanie, więc chyba nie jest tak źle…, ale i tak – przejechał po nim
wzrokiem – jesteś podejrzany. Będę cię obserwować. To tyle…, jeśli się mi nie
narazisz. Spróbuj tylko go skrzywdzić a zabiję cię gołymi rękami i bynajmniej
na tym nie poprzestanę…
– Ej, chyba mieliśmy coś zjeść – zauważył Ace
– Nie jestem głodny… – odezwał się Luffy, na co reszta
zareagowała uzasadnionym zdziwieniem.
Dziwne… Musi być chory, pomyślał Trafalgar.
Dotknął jego czoła. Cholera, nie jest dobrze…
– Jest okay, czuję się nieźle… – powiedział
Nagle jednak jego oczy zaczęły się zamykać. Oby to było
przez tę ich rodzinną narkolepsję…
– Nieźle? Do łóżka – uśmiechnął się pod nosem – gdzie w tym
domu trzymacie leki?
***
– Jak myślisz, ile on jeszcze tu posiedzi? – zapytał Ace
– Nie wiem,
ale chyba jednak nie jest aż taki zły… – odpowiedział cicho Sabo
– No, nie to co ty pasożycie
– Ej! – zaśmiał się
– On go kocha, prawda?
– Jak widać…
Ace uśmiechnął się.
___________________________________
*Depresja
przez tydzień, a gdyby Oda zabrał na drugą stronę też Lawa to byłoby 100 razy
gorzej. To prawdopodobne, zabijcie mnie. Przynajmniej zajmuje to 3 miejsce na liście
najgorszych śmierci i nie jest to cholerne tabu (pamiętajcie, NIE GADAMY o
Ninie oraz Hughesie z FMA, tak samo nie gadamy o Clannad After Story…)
KOMENTARZE
AUTORKI TEJ TRAGEDII ANTYCZNEJ KURDE ANTYGONY TAKA TRAGEDIA Z TEGO JEST:
To można
skomentować tylko na 1 sposób: I write sins not tragedies (pozdro dla
kumatych), nie jest tak źle, jest gorzej.
Czy tylko ja
nie lubię imienia Lawa? T… t t to coś… brzmi jak choroba gardła
Everybody is
sassy like Persassy
Dlaczego jak
nikogo nie ma dokoła gadam do wymyślonego wampira w mojej głowie? Powinnam
zgłosić się z tym do psychiatry?
Czyżbym
zcrackowała shipa? Tak to się dzieje kiedy shipujesz kilkanaście shipów z tego
samego fandomu…
Pewnie wszyscy to Out Of Character bo nie umiem pisać... i czy ja kiedykolwiek napiszę jednorazowo coś dłuższego niż 3-5 stron w Wordzie?
#Nanimo
___________________________________________
Bonus: nie ma związku z
tym fanfiction, tylko to, że ten sam pairing. Taka krótka scenka.
– Traffy! – słomiany nie wiedzieć czemu obudził go w
środku nocy
– Nie masz serca dupku…
– Przyśniłeś mi się – oznajmił Luffy
– Fajnie, a teraz pozwól mi spać… – on zdecydowanie
był typem człowieka, który śpi godzinę dziennie a od czasu do czasu trzydzieści
godzin dziennie (autorka zdaje sobie
sprawę z tego, że to zdanie nie ma sensu)
– Chodzi o to, że w tym śnie byłeś kobietą… i chcę sprawdzić, czy się obudziłem… – powiedział, po czym zaczął go rozbierać
– Chodzi o to, że w tym śnie byłeś kobietą… i chcę sprawdzić, czy się obudziłem… – powiedział, po czym zaczął go rozbierać
– Szukasz jakiegoś pretekstu, co? W sumie… dlaczego
nie? – Luffy wiedział, że będzie musiał zapłacić za bezczelne obudzenie Lawa…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz